ŁKS Łódź – GKS Tychy 0:3 (0:1)
Przed tym spotkaniem chyba nikt nie spodziewał się, że ekipa gości odniesie tak pokaźne zwycięstwo nad fenomenalnym jesienią ŁKS-em. Jak widać załamanie formy łodzian to temat wciąż aktualny. Łodzianie jednakże niemalże dwa razy częściej atakowali, skonstruowali 71 niebezpiecznych akcji oraz zaliczyli aż 65-procentowe posiadanie piłki. Nic z tego jednak nie wynikało, bo GKS popisał się celnością uderzeń na poziomie 63%, a 3 z 7 takich strzałów dały efekt w postaci bramki. W dodatku ekipa z Tychów raz obijała bramkę Arkadiusza Malarza. Ten również dał popis, w sumie interweniował skutecznie cztery razy. W dodatku duże brawa należą się defensywie drużyny GKS-u, która zablokowała aż 7 z 17 uderzeń piłkarzy ŁKS-u.
Widzew Łódź – MKS Korona Kielce 2:0 (2:0)
Łodzianie zamknęli spotkanie w pierwszej połowie, choć bramek w tym meczu mogło paść o kilka więcej. Korona okazała się beznadziejna ofensywnie, oddając tylko jeden strzał celny na bramkę Widzewa, kiedy gospodarze uderzali w światło bramki ośmiokrotnie. Tak duża liczba celnych uderzeń musiała dać owoce – dwa gole i zwycięstwo Widzewa. Mecz ten jest kolejnym przykładem na to, jak niewiele w piłce znaczy posiadanie piłki. Widzew tylko przez 40% czasu gry utrzymywał się przy piłce, a i tak był w stanie zdominować swojego rywala i nie dopuścić kielczan pod własną bramkę. Łodzianie w jednym spotkaniu otrzymali aż dwa rzuty karne, jednak wykorzystali tylko jeden.