Niebiescy w tym roku jeszcze nie przegrali meczu. Jedyny zremisowali na wyjeździe, z Górnikiem Łęczna. ŁKS także może imponować tej wiosny - wygrał trzy spotkania. Tydzień temu pokonał Stal Rzeszów. – Na pewno to będzie trudny mecz – mówi trener Ruchu, Jarosław Skrobacz. – W tej lidze zresztą łatwych nie ma. Spodziewamy się dużego zaangażowania z jednej i drugiej strony, oba zespoły zagrają o pełną pulę. My na pewno przystąpimy do tego spotkania na najwyższym pułapie determinacji, podejścia mentalnego, bo gramy z liderem, który zasłużenie jest na tym miejscu. To na pewno będzie trudne zadanie dla nas, ale trzy punkty są realne. Stać nas na to i z tą wiarą wyjdziemy na boisko – mówi trener obecnego wicelidera.
Ruch na pewno nie zagra w najsilniejszym składzie. Do dyspozycji trenera nie będzie Michał Feliks, który w ostatnim meczu w Chojnicach doznał urazu złamania kości twarzoczaszki. Ta kontuzja wyklucza go z gry na co najmniej kilka tygodni. – Każda taka strata to zawsze przemyślenia i ubytek w zespole – mówi trener Skrobacz o zawodniku, który do tej pory najczęściej był podstawowym wyborem w ofensywie Ruchu. – Jest to jednak również szansa dla kolejnych graczy. Następni w zespole muszą cierpliwie czekać, ten mecz będzie zatem szansą dla kogoś, kto jest kolejny w hierarchii – mówi trener. Dobrą wiadomością dla kibiców Ruchu jest to, że do dyspozycji jest już Maciej Sadlok, który zagrał jedynie w dwóch pierwszych meczach na wiosnę. – Jest już gotowy.
Defensywa to może być klucz w niedzielnym spotkaniu. Zarówno chorzowianie, jak i Łódzki Klub Sportowy legitymują się najlepszą obroną w całej lidze, stracili odpowiednio 19 i 22 bramki. Niebiescy w tyłach wiosną grali już w różnych ustawieniach, teraz powrót do dyspozycji Sadloka powoduje, że po raz kolejny w defensywie wicelidera może dojść do zmian. – Roszady to normalna rzecz. Mamy szeroką kadrę, gdy jeden wypada to wskakuje kolejny – mówi jeden z filarów chorzowskiej obrony, Konrad Kasolik. – Poprzez treningi się rozwijamy. Wiemy jak pomóc tym, którzy wskakują do składu, bo też roszady są jeden do jednego na konkretnych pozycjach. To przynosi korzyść – mówi 25-letni defensor.
Łódzki Klub Sportowy, wraz z Arką Gdynia, jest także najskuteczniejszą drużyną zaplecza ekstraklasy. Łodzianie chwaleni są za ofensywny styl gry i polot, który prezentują. Z pewnością na boisku w Gliwicach o zaprezentowanie pełni technicznych umiejętności łatwo nie będzie, bo murawa na stadionie przy ulicy Okrzei nie prezentuje się najlepiej. – Na to wpływu nie mamy. My na pewno zaskoczeni nie będziemy. Wiemy, jaki będzie jej stan... – przyznaje trener Skrobacz, który dodaje, że z każdym meczem jego drużyna na gliwickim stadionie czuje się coraz lepiej. Pokazują to również wyniki: dwa spotkania, dwa zwycięstwa bez straconej bramki. – Liczymy również na niesamowite wsparcie kibiców, tak jak do tej pory to miało miejsce w Gliwicach. Wiemy, że tak będzie – przekonuje Kasolik. Potwierdzeniem tych słów niech będzie fakt, że wszystkie wejściówki na to spotkanie rozeszły się w niespełna 48 godzin.
Dzisiaj podstawowym piłkarzem Łódzkiego Klubu Sportowego jest Michał Mokrzycki, który jeszcze w poprzednim sezonie był liderem Ruchu. Piłkarzy, którzy zwracają uwagę szkoleniowców Niebieskich, w obozie rywali jest jednak zdecydowanie więcej. – ŁKS ma dużo jakości. Kilku zawodników, co tydzień właściwie mogłoby kandydować do miana piłkarza kolejki. Sporo bramek zdobywają po stałych fragmentach gry. To też świadczy o tym, że są bardzo konkretni, ale także skuteczni – charakteryzuje rywala Skrobacz, pokazując pewne różnice pomiędzy niedzielnymi rywalami. – My potrzebujemy czasem sporo sytuacji, by jednego gola strzelić. Tak było w Chojnicach. ŁKS jest do bólu konkretny i punktuje przeciwnika, gdy ten popełnia błędy. To świadczy o olbrzymiej jakości piłkarzy, którzy stwarzają sytuacje i je wykorzystują.
Łodzianie w dwóch ostatnich spotkaniach zdobyli trzy punkty, przegrywając w Niepołomicach oraz wygrywając u siebie po dramatycznej końcówce ze Stalą Rzeszów. Przy Cichej jednak nie dopuszczają myśli, że rywal przechodzi jakiś kryzys. – Ktoś może faktycznie wyciągnąć takie wnioski patrząc po ostatnich meczach. Zobaczymy jak będzie, ale pamiętajmy że w Niepołomicach o punkty jest bardzo trudno, wiele drużyn się o tym przekona. To nie jest zaskoczenie. Stal Rzeszów tydzień temu w Łodzi zagrała dobre spotkanie, nie odstawała od rywala. Ktoś może mieć zastrzeżenia do sytuacji w końcówce spotkania, ale gra się do końca. ŁKS to wykorzystał, jeden moment słabości rywala i zgarnął trzy punkty. To także element, który w grze łodzian trzeba podziwiać – mówi trener Ruchu, który wszelkie dywagacje na temat ewentualnej słabszej gry lidera podsumowuje krótko. – Jeżeli jest spadek formy i jednocześnie drużyna punktuje to tylko dobrze.
Pierwsze spotkanie pomiędzy tymi drużynami jesienią zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 2:0. Był to właściwie jedyny mecz w pierwszej rundzie, po którym beniaminek mógł powiedzieć, że był wyraźnie słabszy od rywala. – Nie wracamy jednak dzisiaj do tego spotkania – mówi trener Niebieskich. – Pamiętamy o tym, w podświadomości to jest. Druga bramka wówczas ustawiła spotkanie. My też mieliśmy kilka sytuacji, mogliśmy pokusić się o gola, można było o punkt powalczyć. Na pewno ta przegrana to dodatkowy czynnik, że przystąpimy do rewanżu jeszcze bardziej skoncentrowani.
Niedzielnemu meczowi z ogromnym zaciekawieniem będzie się przyglądać także spora grupa pościgowa, na czele której znajduje się obecnie spadkowicz z Niecieczy. Traci on obecnie do drugiego Ruchu sześć punktów, tyle że ma jeszcze mecz zaległy do rozegrania. Konkurentów do walki o awans jest jednak więcej. – My wiemy o co gramy – mówi młodzieżowiec w ekipie Ruchu, Tomasz Wójtowicz. – Mamy mocną drużynę, która zimą jeszcze została wzmocniona, dobrze przepracowaliśmy ten okres. Wiedzieliśmy, że będziemy się prezentować na dobrym poziomie. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym w tej lidze i w niedzielę chcemy podtrzymać udaną serię – mówi jeden z najlepszych piłkarzy Ruchu w tym roku.
Czytaj więcej o rozgrywkach Fortuna 1 Ligi na Łączy Nas Piłka!