Paweł Cretti i jego wizja Wigier na boisku: odwaga, wolność i swoboda w działaniu

2019-10-15
Nowe rozdanie w Suwałkach. Zespół po Adamie Fedoruku przejął Paweł Cretti. 47-letni szkoleniowiec przychodzi do Wigier z bogatym warsztatem, wiedzą teoretyczną, ale też praktyczną.

Przeglądając życiorys Pawła Crettiego, można być pod wrażeniem. To człowiek wszechstronnie wykształcony. Ma w sobie coś z psychologa, socjologa, pedagoga, no i trenera. - Od razu zdementuję: psychologiem nie jestem. Może ludzie mylą pojęcie ze względu na to, że mam akredytację coacha mentalnego. Z wykształcenia jestem socjologiem. Oprócz tego, zrobiłem trzy podyplomówki: trenerską (drugiej klasy), socjoterapeutyczną, bo pracowałem z trudną młodzieżą oraz pedagogikę - szkolną i ogólną. Kilka lat temu zdobyłem uprawnienie coachingowe - certyfikat ICF. Zdecydowałem się na ten kurs, by móc inaczej rozmawiać ze swoimi podopiecznymi, w sposób rozwijający ich i mnie - mówi Cretti.

 

Wszystkie umiejętności, które posiada, we współczesnym świecie zawodu trenera są bardzo pożądane. Dzisiejszy trener musi mieć rozległe horyzonty, łączyć doświadczenia z różnych dziedzin życia. A piłkarze Wigier po porażkach 0:3 z GKS-em Bełchatów oraz 1:4 z Radomiakiem Radom potrzebują pozytywnego bodźca, który ma zapewnić właśnie 47-letni szkoleniowiec. 

 

- Piłkę porównałbym do stołu, który ma cztery nogi. Każda z tych nóg dotyczy czegoś innego: taktyki, motoryki, techniki oraz psychiki. Nie muszą być one równe, ale choćby bez jednej stół nie będzie stał. Dalej: stół musi stać na jakimś podłożu. To podłoże dotyczy środowiska, w jakim się wychowywał piłkarz, jakie ma relacje w rodzinie. Dlatego nie zamierzam jednej z nóg traktować jak najważniejszej w całej konstrukcji. Wszystko jest powiązane, zależne od siebie - podkreśla nowy trener Wigier. 

 

- Wysokie umiejętności w świecie futbolu bez mentalu niewiele dadzą. Z drugiej strony samym mentalem meczu się nie wygra. Ale jeśli będzie na niskim poziomie to nasze szanse w rywalizacji spadną. W piłce chodzi o odwagę, podejmowanie decyzji, wiarę w siebie. Tymi cechami zamierzam zarazić Wigry. Na pewno nie możemy pomyśleć, że kadrowo zaliczamy się do TOP3 ligi. Znamy swoje miejsce w szeregu. Mamy młodą szatnię, większość chłopaków jest na dorobku. Ci doświadczeni zawodnicy mocno wspierają młodzież, a co najważniejsze: też chcą się rozwijać. Mi przede wszystkim chodzi o rozwój - dodaje szkoleniowiec suwalczan. 

 

Cretti przez wiele lat pracował z młodzieżą w Pogoni Szczecin, zdobył dwa wicemistrzostwa Polski z juniorami, był wychowawcą całej masy talentów. Ostatnio prowadził rezerwy "Portowców". - Nie ukrywam, że podczas rozmowy z prezesem Mazurem wspomniał on, że szuka właśnie takiego profilu trenera. Ten zespół musi bardzo szybko dojrzeć. Wręcz powiedziałbym, że w ekspresowym tempie. Doświadczenie trudno zdobyć w krótkim czasie. To proces. My musimy szybko zacząć wyciągać wnioski, żeby nauczyć się wyrafinowania. Młodość charakteryzują: odwaga, wolność, swoboda. I takie Wigry chciałbym widzieć - podkreśla opiekun Wigier.

 

Po podpisaniu kontraktu z Wigrami 47-latek powiedział: "Na boisku jesteś albo panem albo sługą". - To nie mój cytat, a Arrigo Sacchiego, który usłyszałem przy okazji konferencji trenerów w Łodzi. Te słowa mocno zapadły mi w pamięci. Nie chcę, żeby ktoś je zinterpretował jako brak pokory z mojej strony. Jasne, że Wigry nie będą panować w każdym momencie meczu. Chodzi o to, żeby wyjść na boisko i być pro-aktywnym, nawet jeśli musisz dostosować się do przeciwnika. Nie mamy czekać na karę, myśleć co zrobi przeciwnik, być biernym - reaktywnym, a chcieć coś zrobić. Grać w piłkę? Bardziej działać. Jest trudny moment, to działaj! Możesz podjąć odważną decyzję, to ją podejmij! Ty sam jesteś panem swojego losu. To moja myśl przewodnia w pracy trenera - zaznacza Cretti, który rozpoczyna pracę z Wigrami od trzech spotkań: w piątek z Odrą Opole, w następnym wtorek zaległy pojedynek z GKS-em Jastrzębie. Później suwalczan czeka starcie z Sandecją Nowy Sącz.

 

- Dlatego jestem zadowolony, że teraz, po przełożeniu meczu, kilka dni mieliśmy spokojniejszych. Czeka mnie bowiem wejście do rozpędzonego samochodu. W takich sytuacjach trzeba delikatnie manewrować kierownicą, aby nie wypaść z drogi. Jedziemy na poligon. Najbliższe mecze z pewnością dadzą mi sporo odpowiedzi. Bo mecz to mecz, zawodnicy inaczej reagują w trakcie gry o stawkę, inaczej gdy trenują. Po tym mini maratonie będziemy mądrzejsi - przyznaje trener "biało-niebieskich". 



Autor: 1liga.org, Fot. 400mm.pl

Zobacz również



1 liga na Facebooku