Moskal od lipca 2018 roku do maja 2020 roku pracował w Łódzkim Klubie Sportowym. Z tym klubem zrobił awans do ekstraklasy, w której kontynuował to, co zapoczątkował w Fortuna 1 Lidze, czyli stawiał na "futbol na tak". Nie dane mu było dokończyć swojego dzieła, przez kilka miesięcy pozostawał bez pracy. ŁKS spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej, kilka miesięcy później drogi Moskala i ŁKS-u spotkały się na poziomie pierwszej ligi. 53-letni trener dostał zadanie "naprawienia" Zagłębia Sosnowiec.
Wydarzenia na polskich boiskach w ostatnich miesiącach Moskal oglądał z perspektywy kibica. - Zajmowałem się różnymi rzeczami, choć nie sposób było wyłączyć się od piłki. Mam o tyle łatwiej, że mieszkam w domu poza miastem, mogę spokojnie zajmować się pracami okołodomowymi. Gdy masz dom, to masz co robić. Śledziłem na bieżąco, co się działo w końcówce poprzedniego sezonu w ekstraklasie, w Fortuna 1 Lidze, w reprezentacji Polski - mówi. I zaznacza: - W momencie, kiedy odchodziłem z ŁKS-u, uważałem, że zespół cały czas ma szansę na utrzymanie. Ich wyniki w tym sezonie pokazują, jak ważną rzeczą w przypadku sportowca jest głowa, odpowiednia mentalność. Kiedy idzie, to na boisku podejmujesz odważne decyzje. W poprzedniej kolejce ŁKS przeprowadził akcję na miarę Ligi Mistrzów, w której uczestniczyło trzech Hiszpanów. Forma ŁKS-u nie jest dla mnie przypadkiem.
Sam trener wraca do pracy w Fortuna 1 Lidze. Tutaj pracował z Termaliką, GKS-em, ŁKS-em. - To liga tak nieprzewidywalna, że nie da się jej nauczyć. Nie można na nic być przygotowanym, bo każdy scenariusz może się wydarzyć - stwierdza.
- Przychodząc do nowego klubu, niezależnie w jakiej jest on sytuacji, zaczynasz pracę z myślą, aby podnieść drużynę, walczyć o coś. Gdyby w Zagłębiu było wszystko dobrze, pewnie nie byłoby mnie tutaj. Mam pomysł, wierzę, że praca, którą razem wykonamy, przyniesie konkretne efekty. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale przypomina mi się sytuacja Chrobrego z początku poprzedniego sezonu, kiedy był na ostatnim miejscu, tymczasem przed ostatnią kolejką miał szansę, by znaleźć się na miejscu barażowym - dodaje Moskal.
Jednym z pierwszych celów nowego trenera Zagłębia będzie ustabilizowanie formy drużyny. - Mam świadomość w jakich czasach żyjemy i na co stać klub. Jestem realistą, w pierwszej kolejności uważam, że moim zadaniem jest szkolenie tych piłkarzy, których mam, podnoszenie ich umiejętności na wyższy poziom. Jeśli trener chce grać ofensywnie, to musi mieć w drużynie zawodników, którzy czują się swobodnie z piłką przy nodze, którzy potrafią zrobić różnicę. W Zagłębiu są ofensywni zawodnicy - przyznaje szkoleniowiec.
Widowiskowa piłka niesie ze sobą ryzyko. Jednak w pierwszoligowym ŁKS-ie Moskala ryzykowny styl się opłacił. - Akurat miałem do tego odpowiednich wykonawców. Widzę, że wizja ŁKS-u nie zmieniła się, cały czas stawiają na ofensywę. Moje początki w Łodzi może nie były łatwe, z czasem zaskoczyło, trzeba było jednak się napracować, dopóki piłkarze zrozumieli, czego od nich oczekuję. A później? Przypomnę choćby mecze w Tychach czy z Sandecją, kiedy odbieraliśmy piłkę bramkarzowi, strzelając dzięki temu gole. To był właśnie efekt wysokiego, agresywnego pressingu - zaznacza Moskal.